czwartek, 30 października 2008

Ukraińkie spojrzenie na prawo autorskie!


W dzisiejszej prasie znajdziemy informację, że wyrokiem Ukraińskiego Sądu, który utrzymał się we wszystkich ichniejszych instancjach, za podmiot praw autorskich do głośnej swego czasu polskiej 'megaprodukcji' kinematograficznej "Ogniem i mieczem" uznano Ministerstwo Kultury Ukrainy a nie np. reżysera Jerzego Hoffmana. Jednemu z ukraińskich reżyserów znajdującym się w analogicznej sytuacji Ministerstwo Kultury Ukrainy wskazało, iż jest on nie autorem a artystą. Komedia. Ciekawe czy Ukraina nie jest stroną konwencji...

Oczywiście nasuwa się pytanie czy chodzi tu o prawa autorskie osobiste (sic!) czy majątkowe. Odwołanie do tantiem sugerowałoby, że te drugie. Jednakże "resort kultury tłumaczył, że nie jest autorem, lecz artystą" a te stwierdzenie średnio odnosi się do praw majątkowych (choć mogła je wypowiedzieć osoba niekompetentna). Możliwym jest, że ustawa ukraińska wprowadza tu jakieś specyficzne nabycie pierwotne autorskich praw majątkowych na rzecz Ministerstwa np. z uwagi na jakieś istotne cechy dzieła (to moja czysta spekulacja). Nadzieja w ostatnim zdaniu artykułu: "Ukraiński Departament ds. Własności Intelektualnej nie chciał wczoraj komentować sprawy" - czyli trochę im głupio albo myślą jak z tego wybrnąć ;-)

poniedziałek, 27 października 2008

OZZ jako przedsięborcy - dyskusja w Rzeczpospolitej

Kolejny artykuł o statusie przedsiębiorcy, jaki można (lub nie) przypisać organizacjom zbiorowego zarządu prawami autorskimi i pokrewnymi. Po tekstach Krzysztofa Siewicza, który całkiem przekonująco dowodził, że OZZ przedsiębiorcami są, oraz Michała Błeszyńskiego, który - moim zdaniem kompletnie obchodząc temat - starał się z tym poglądem polemizować, ukazał się dziś artykuł Grzegorza Materny. Autor przychyla się do poglądu, że OZZ to przedsiębiorcy, celnie punktując argumenty mec. Błeszyńskiego, odwołujące się do "demokratycznej struktury" i "szczególnej funkcji ochronnej".

Nawiasem mówiąc, czy gdybyśmy jako sekcja działali jako stowarzyszenie, czy nie musielibyśmy w razie chęci prowadzenia działalności gospodarczej, z której dochody przeznaczalibyśmy na cele statutowe, zarejestrować tej działalności w rejestrze przedsiębiorców w KRS? A bylibyśmy niewątpliwie demokratyczni i pełni struktury wewnętrznej...

Projekt ustawy plagiatem?



W dzisiejszych doniesieniach politycznych ciekawym wątkiem wydaję się być oskarżenie skierowane w stronę Rządu RP jakoby dokonał plagiatu podpisując się pod projektem ustawy łudząco podobnym do zaproponowanego przez poprzedni Gabinet.

O ile mnie pamięć nie myli wszelkie "nieoficjalne/nieurzędowe" projekty aktów prawnych przestają być chronione przez prawo autorskie od czasu gdy stają się projektami "oficjalnymi/urzędowymi". Oznaczałoby to, że w tym kazusie ochrona by nie przysługiwała.

"Art. 4.
Nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego:
1) akty normatywne lub ich urzędowe projekty,(...)"


Ciekawym elementem artykułu na portalu interia.pl jest wypowiedź Prof. Filara, nota bene karnisty, co chyba jednak widać:

"Teksty ustaw, a nawet ich uzasadnień, nie podlegają ochronie, bo w świetle prawa ich autorem jest, mówiąc obrazowo, wola ludu."

Oceńcie sami. Dla mnie to nadużycie, choć może się czepiam.

niedziela, 26 października 2008

Negatywny komentarz na eBayu a naruszenie dóbr osobistych



Niejaki Joel Jones (dalej JJ) zamierza pozwać przed brytyjski sąd swego kontrahenta za wystawienie po dokonaniu transakcji negatywnego komentarza na eBayu.

Stan faktyczny przedstawia się mniej więcej tak: Pan Chris Read (to ów kontrahent, dalej CR) zakupił od JJ telefon komórkowy, który okazał się być, niezgodnie z zawartą umową, innym modelem na dodatek zniszczonym (w opisie produktu JJ twierdził, że jest on "w dobrym stanie"). CR zwrócił telefon i odzyskał pieniądze. Postanowił jednak opisać całe zajście (zgodnie z prawdą) w ramach systemu komentarzy na w/w portalu (CR napisał m. in. "Item was scratched, chipped and not the model advertised on Mr Jones's eBay account". JJ twierdzi, że naruszył tym jego dobra osobiste a jego interesy legły w gruzach. Co więcej, CR otrzymał pieniądze z powrotem i w związku z tym nie powinien mieć pretensji czy też podważać dobrej opinii JJ w ramach społeczności eBay.

Rzecz jasna kazus ma miejsce na gruncie prawa brytyjskiego; nie orientuję się jakie tam może zapaść roztrzygnięcie. Niewątpliwie jednak jest to ciekawa sprawa do przeanalizowania w realiach polskich. Jak ostatnio stwierdził na seminarium Prof. Gawlik można naruszyć dobra osobiste osoby fizycznej ukrytej pod pseudonimem (czy też nickiem, który uznałbym za mieszczący się w ramach pseudonimu), o ile ten psudonim/nick "dostatecznie indywidualizuje tę osobę w danej społeczności". Z uwagi na to, że możliwym jest dopasowanie danych osoby działającej pod nickiem (chociażby w momencie realizacji transakcji) do tegoż właśnie wydaje się, że nie ma problemu z taką indywidualizacją. Negatywny komentarz sam w sobie zapewne może naruszać dobra osobiste (tu dobra sława - zewnętrzny wyraz czci). Jak najbardziej jednak bezprawność zostałaby tutaj uchylona przez prawdziwość tego komentarza; fakt ostatecznego rozwiązania tej sytuacji za porozumieniem stron (CR odzyskał pieniądze) nie obliguje CR do nie informowania innych użytkowników eBay o niesolidności JJ.

Sprawa jest o tyle ciekawa, że CR jest zwykłym mechanikiem, osobą nie mającą pojęcia o prawie a jednak nie przestraszył się swoistej groźby (pozwę Cię do sądu!); co więcej, postanowił się bronić i jest gotowy do przedstawienia swych racji przed sądem - imponujące, prawda? (a może świadomość prawna w Polsce a na wyspach to inna bajka?) :)

Zestaw linków:
http://www.dailymail.co.uk/news/article-1079968/Man-sold-wrong-phone-eBay-sued-seller-leaving-negative-feedback.html
http://www.thetechherald.com/article.php/200843/2315/Negative-feedback-leaves-eBay-customer-facing-libel-lawsuit
http://news.bbc.co.uk/1/hi/uk/7689553.stm
http://www.wyhacz.pl/Wyhacz/1,88542,5849842,Trafi_przed_sad_za_negatywny_komentarz_w_eBayu_.html


Thumbnails a naruszenie prawa autorskiego

Ciekawa sprawa i ciekawy wyrok, który przeoczyłem wcześniej. Google przegrało sprawę w pierwszej instancji w sądzie w Hamburgu. Sąd orzekł na korzyść powoda, którym był niemiecki fotografik. Pozwał on Google za naruszenie praw autorskich, jakim było wyświetlanie thumbnails, czyli zmniejszonych wersji obrazków

Nie dam sobie niczego uciąć, ale moim zdaniem podobny wyrok mógłby zapaść w Polsce i miałby spore szanse na utrzymanie się we wszystkich instancjach. Trudno to przesądzić bez wiedzy o tym, jak działanie wyszukiwarki obrazków wygląda z technicznego punktu widzenia. Z drugiej strony, po wyroku ETS w sprawie C-306/05 Rafael Hostels, chyba trzeba takie "rozproszone udostępnianie" (tzn. udostępnianie obrazków każdemu, kto zada odpowiednie zapytanie wyszukiwarce) uznać za rozpowszechnianie.

Zastanawiam się tylko, czy i na ile operatora wyszukiwarki chroniłyby wyłączenia odpowiedzialności za hosting, wprowadzone na podstawie dyrektywy 2000/31/WE. Ciekawe, czy niemiecki sąd wziął je pod uwagę.

Więcej: Bloomberg

Reklama kontekstowa a znaki towarowe

Kolejna sprawa dotycząca naruszania prawa do znaku towarowego przez podmiot oferujący reklamę kontekstową, czyli m.in. taką, która wyświetlana jest w sąsiedztwie wyników wyszukiwania odpowiednich słów kluczowych (kanoniczny przykład: Google AdSense). Linie American Airlines pozwały Yahoo!. Twierdzą, że sprzedaż miejsca na reklamy pojawiające się w kontekście użycia znaków towarowych zarejestrowanych dla AA jest naruszeniem praw do tych znaków.

W pozwie można przeczytać zarzut zachęcania przez Yahoo! do używania znaków AA przez ich konkurentów. Zdaniem AA, Yahoo! bez zgody lub potwierdzenia ze strony American Airlines sprzedawało osobom trzecim prawo do używania znaków towarowych i usługowych American Airlines albo słów, fraz lub pojęć myląco podobnych do tych znaków, jako słów kluczowych wyzwalających pojawienie się płatnych reklam nad lub obok "zwykłych rezultatów" [wyszukiwania - przyp. BW].

To nie pierwszy taki proces wytoczony przez AA. Poprzednia tego typu sprawa toczyła się przeciwko Google i zakończyła się ugodą. Zapytania z terytorium USA nie wyświetlają wśród rezultatów reklam konkurencji AA. Jednak niedawno Google zmieniło swoją politykę dla USA, Kanady, Wielkiej Brytanii i Irlandii - tamtejsi uprawnieni muszą teraz...przelicytować swoich konkurentów.

Przy okazji warto przypomnieć wygraną przez Yahoo! sprawę, jaka toczyła się przed brytyjskim sądem, a która dotyczyła linków sponsorowanych. Właściciel znaku "Mr Spicy" twierdził, że skoro wpisanie tego znaku powoduje wyświetlenie sponsorowanych reklam jego konkurencji, naruszono jego znak towarowy. Sęk w tym, że konkurencja użyła jako słowa kluczowego samego przymiotnika "spicy". Z drugiej strony, obiter dicta sąd uznał, że nawet użycie słów "Mr Spicy" nie byłoby użyciem ich w roli znaku towarowego...

Więcej:
- o pozwie AA przeciwko Yahoo!: out-law.com
- o polityce Google: Google oraz out-law.com
- o sprawie Mr Spicy: Bird&Bird oraz out-law.com

środa, 22 października 2008

co można sprzedać na allegro?

Wszystko? Ot, taki sobie kwiatek. Użytkownik oferuje nam mandat z Londynu, za przejazd drogą, gdzie obowiązują opłaty. "Mandat jest jeszcze nie zapłacony. Kasa z aukcji ma go spłacić.Wiec licytujesz w dobrej sprawie". Świeżutki, nowy, oryginalny, więcej, caluteńki w języku polskim. Mniam. Na, bagatela, 1000 zł z drobną resztą. W opisie zaś aukcji, na końcu: "i pozdrowienia dla SZKIEŁKA :)". Bo do tvn24 już to dotarło.

wtorek, 14 października 2008

portale społecznościowe

Rodzą kilka problemów. Szczególnie w okresie zapotrzebowania na tego typu integrację w Polsce. Chyba najwcześniej pojawiły się problemy danych, które wyciekały (przepraszam, że większość przykładów będzie związanych z naszą klasą, ale to portal, który zaliczył najbardziej spektakularny debiut w polskim internecie). Następnie pojawiły się sytuacje, gdy niedyskrecja użytkowników mogła wywołać poważne szkody (na szczęście - dotyczące ich samych - kradzieże, włamania, nie wspominając już funkcjonariuszy bodaj wywiadu i ich zdjęć z Iraku). GIODO portal skontrolował i skonstatował, że portal bezpieczny.
Ale to nie koniec problemów. Tym razem chodzi o zdjęcia użytkowników. Oczywiście, jeśli to wizerunki ich samych, nie ma problemu. Gdy jednak na zdjęciach znajdują się inne osoby - pojawia się problem ich zgody. Nasza klasa ma od jakiegoś czasu opcję, która furorę robiła/robi na facebooku - swoistego "tagowania" zdjęć. Użytkownik wrzuca zdjęcia, oznacza (wskazuje wręcz twarze) czyj wizerunek jest na zdjęciu. Informację o tym dostaje, rzecz jasna, użytkownik "otagowany" (w naszej klasie zwą to: pinezkami) oraz wszyscy jego przyjaciele. Może i jest miło, póki ktoś nie wrzuci kompromitujących ujęć z imprezy, wyjazdu, intymnych spotkań - kreatywność użytkowników jest porażająca :) (gdzieś tam kiedyś natrafiłem na stronę wyszukującym na portalu fotka.pl najgłupsze, ich zdaniem, zdjęcia). Administrator zdjęcia może i usunie, o ile go powiadomimy, a w tym czasie ci znajomi, którzy nas uprzedzą... :) Jest też i problem praw autorskich do zdjęć, w końcu nie wszyscy wrzucają swoje zdjęcia. Niekiedy kontrowersje dotyczą podpisów pod zdjęciami. A mogą dotyczyć i komentarzy, jeśli będą zbyt złośliwe, dosadne lub, dajmy na to, niedyskretne ;)
Kolejny problem, także związany z dobrami osobistymi, to fałszywe konta. Natrafiłem przynajmniej na kilka kont założonych przez grupę "przyjaciół" albo "miłośników", którzy w ten sposób pragną wyrazić swoją sympatię lub "sympatię" do obiektu westchnień. Często takie konta upstrzone są kompromitującymi zdjęciami. I znów pewnie po interwencji konto zostanie usunięte, ale do tego czasu - zabawa trwa :)
I jeszcze jeden - ostatnio zauważony - fałszywe konta, które naszpikowane są złośliwymi linkami. Wejdź na konto nieznanego przyjaciela i pobierz sobie jakieś przyjemności, które później pobuszują po komputerze. Coś a'la fałszywki i inne cuda rozsyłane drogą mailową, tylko pod maską portali.
Sygnalizuję mrowie problemów i sytuacji, które płodzi integracja internetowa. No i zachęcam do dyskusji, bo wielu na pewno nie poruszyłem.

Ależ to jest piękne

Robert Kwiatkowski, były prezes TVP, pozwał Sejm za naruszenie dóbr osobistych. Sejm naruszył dobra Roberta Kwiatkowskiego przyjmując raport (opracowany przez Z. Ziobrę) z prac tzw. komisji śledczej ds. Rywina. Tomasz Nałęcz - przewodniczący komisji - twierdzi, że nie można pociągnąć (jego) do odpowiedzialności za wypełnianie konstytucyjnych obowiązków. Pełnomocniczka Sejmu twierdzi, że ewentualny proces i wyrok byłby ingerencją jednej władzy (sądowniczej) w sferę drugiej. Podnosi też niedopuszczalność drogi sądowej. Sędzia pozew przyjmuje, zauważa również, że także Sejm może naruszyć dobra osobiste. Poza tym płacić będzie przecież Skarb Państwa, a ten ma zdolność procesową. Aż żal, że proces jest w Warszawie, bo bym nawet pielgrzymkę do sądu uczynił, by spektakl oglądać. Może zorganizujemy sekcyjną wycieczkę na ogłoszenie wyroku? ;)

sobota, 11 października 2008

Spotkanie organizacyjne

Zapraszam na spotkanie organizacyjne osoby zainteresowane działalnością w sekcji.
Wtorek, godzina 18.30, sala 302 na Brackiej (siedziba TBSP).

niedziela, 5 października 2008

Szybsza procedura patentowa?

Od ponad roku na świecie realizowany jest program, nazwany Patent Prosecution Highway (PPH), którego celem jest usprawnienie procedury udzielana identycznych patentów na różnych obszarach. W próbach uczestniczą urzędy patentowe z Kanady, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Korei Południowej, Japonii, Stanów Zjednoczonych oraz Europejski Urząd Patentowy. Obecnie roczny program pilotażowy uruchamiany jest przez EUP oraz urząd amerykański (US Patent and Trademark Office). Zgłoszenia patentowe zakwalifikowane do uczestnictwa w PPH mają otrzymać priorytet w rozpatrywaniu.

Więcej informacji:
- strona EUP
- strona USPTO
- artykuł na Out-law