środa, 20 maja 2009

you wouldn't eat wołowina

Tekst you wouldn't eat wołowina autorstwa vontrompki, na licencji CC BY-NC 2.0. Tzw. materiał do przemyślenia w wolnej chwili. Tytuł nawiązuje oczywiście do legendarnego już filmu propagandowego o tym, że nie ukradlibyśmy samochodu czy torebki, ściąganie plików z sieci to też kradzież, a kradzież to przestępstwo. Muuu.

----

weź krowę. przyłóż do jej głowy pistolet pneumatyczny, pociągnij za spust. wypatrosz, uwędź, sprzedaj, zjedz. jeśli tylko dochowasz wymogów sanitarnych i dostaniesz odpowiednie zezwolenie – możesz to zrobić. u nas – tak. w Indiach już nie, tam jest to nieetyczne i nielegalne, jeśli cię złapią, to wylądujesz w kiciu i opiszą cię gazety. u nas – dołożysz niewielkie ziarnko do PKB. tu krowę się zabija, bo jest, bo jest słabsza, bo jest wołowiną. prawo ani obyczaj (gr. ethos) nie objęły jej ochroną, wegetarianom pozostaje jedynie żenować martwym cielakiem.

a teraz posłuchaj piosenki. posłuchaj, kropka. nic więcej (teoretycznie) nie możesz zrobić. nasze prawo (choć nie obyczaj) nie pozwala jej sobie przywłaszczyć czy rozmnożyć. ale w wielu miejscach na ziemi nie chroni jej zupełnie nic. można ją tam skopiować, wystawić na straganie albo w sieci. piosenkę się kopiuje, bo jest, bo nikt nie obroni autora, bo jest ładna. ani obyczaj ani prawo nie objęły jej ochroną, autorzy śpiewają tam zbyt cienko.

gdzieś broni się krów, gdzie indziej – piosenek. kraje, w których chroni się krowy, nazywamy trzecim światem i życzymy rozwoju; te, w których chronione są piosenki, to kraje już rozwinięte.

to, że autor ma jakieś prawa, a krowa – nie, to kwestia balansu sił. etyka i obyczaj zależą od lokalnego układu widzi-mi-si, ale też od gry pomiędzy jednym a drugim (choć w końcu to obyczaj zwykle wygrywa). w prawie jest tyle absolutu, ile wspólnie wypili go ustawodawcy i lobbyści. prawo i etyka to wypadkowa przepychanki – na przykład między obrońcami krowy a jej konsumentami i hodowcami. ile dywizji mają krowy? a ilu prawników? a księży? (bramini się nie liczą)

krowy rzadko zostają producentami i kiepsko lobbują, w każdym razie w krajach rozwiniętych. gdyby to krowy śpiewały piosenki, prawo autorskie istniałoby tylko w Indiach. who would care.

Brak komentarzy: