Krakowski dodatek do "Gazety Wyborczej" opisuje spór o prawa autorskie do Szkieletora. Szkieletor, co zainteresuje czytelników spoza Krakowa, wygląda tak:
Ostatni żyjący autor projektu podnosi, że wszelkie zmiany wymagają jego zgody. Co na to właściciel? Otóż reprezentujący go adwokat Henryk Gaertner podnosi, jeśli wierzyć relacji prasowej, dwa argumenty.
Po pierwsze - projekt szkieletora to nie utwór, bo brak mu indywidualności i oryginalności. Argument, moim zdaniem, całkiem przekonujący, choć nie podejmuję się wyrokowania.
Po drugie - i tu, czytając wypowiedź mecenasa Gartnera, usiadłem. Otóż, po drugie, zacytujmy: Aby utwór mógł być chroniony, musi zostać ustalony w postaci, której mają dotyczyć prawa autorskie. Projekt NOT-u (Naczelna Organizacja Techniczna; to miał być ich biurowiec - przyp. BW) został ustalony tylko na papierze. A to, co powstało w postaci budynku, nie jest skończone. Nie można więc traktować tego w kategoriach utworu chronionego prawem autorskim. Pierwotna koncepcja zostanie zresztą w całości unicestwiona, co nie wymaga zgody autora i nie jest prawnie traktowane jako ingerencja w integralność utworu architektonicznego.
Powtórzmy - w postaci, której mają dotyczyć prawa autorskie.
Rozróżnienie między utworem a corpus mechanicum jest tak fundamentalne, że w dowolnym podręczniku temat ustalenia prawa autorskie zasługuje raptem na parę zdań. I wśród tych zdań jest i takie, które zawiera bardzo proste twierdzenie: ustalenie to uzewnętrznienie, nie utrwalenie, a forma ustalenia jest dowolna. Czyli, obrazowo mówiąc, robiąc zdjęcie rzeźbie, dokonuję zwielokrotnienia utworu.
Ale po co sięgać do konstrukcyjnych zagadnień prawa autorskiego? Wystarczy zajrzeć do ustawy. Art. 1 ust. 1: ustalony w jakiejkolwiek postaci. Ciekawe też, jak mec. Gaertner wyjaśniłby, nie popadając w sprzeczność, sens istnienia art. 61 p.a., który zawiera regułę interpretacyjną dotyczącą wykorzystania projektu architektonicznego do jednej budowy.
6 komentarzy:
A to ciekawe... swego czasu w sądzie czytałem pozew z podpisem Pana Mecenasa i był całkiem sensownie napisany. Lepiej dla świata, żeby niedokładnie przytoczono jego słowa w artykule :) Fajny wpis. ;-)
Nie zdziwiłbym się, jakby niedokładnie przytoczono jego słowa. Ale dyskusję o dziennikarskiej rzetelności zostawmy na inny moment.
Co do samego szkieletora, wyłania się inne ciekawe zagadnienie - czy budynek można zniszczyć, innymi słowy co, gdy dochodzi do kolizji uprawnień właściciela i twórcy wynikających z autorskich dóbr osobistych. Bo z utworami plastycznymi sprawa jest prosta (w sensie regulowana) - 32. A budynek? Poza tym, art. 58, czy niedokończony budynek to publiczne udostępnienie utworu w nieodpowiedniej formie?
Sesja Wam się kończy czy co, żeście się tak uaktywnili?
Raczej do żadnego niedokładnego przytoczenia słów mecenasa tu nie doszło- mec. Gaertner jest wspólnikiem spółki, która jest właścicielem szkieletorka, więc raczej będzie robił wszystko, aby unicestwić prawa autorskie do tegoż projektu;)
No i właśnie, to już sam projekt architektoniczny jest przedmiotem prawa autorskiego, a nie budynek;)chociaż w myśl obowiązującej doktryny jego wykonanie też jest chronione;)bo przecież cały czas mówi się o zmianach w projektach, a na myśli zazwyczaj jest zmiana wyglądu budynku;)taki ciekawostek do rozważenia;)
No i właśnie, co się tyczy niedokładnego przytoczenia, to miało ono miejsce na naszym blogu...Otóż mec. Gaertner trochę racji jednak ma...bo projekt architektoniczny to co innego, a budynek co innego i nie należy tych pojęć mylić. Pan projektant szkieletora wobec niezrealizowania go (przyjmuję pewną fikcję- wiem, że możnaby mówić w tym przypadku o częściowej realizacji)ma prawa do swojego projektu na papierze, ale wobec niepowstania go w rzeczywistości- do szkieletorka nie może sobie ich rościć:( art. 61 p.aut. nie stanowi nakazu wykorzystania projektu, wobec tego, gdy nie powstanie budowla czy budynek na podstawie projektu, to o prawach autorskich można mówić jedynie w stosunku do tego, co zostało nakreślone na papierze;)
Z tym ostatnim to się zgubiłem. Możesz wyjaśnić?
chodzi w skrócie o to, że sam projekt, to co innego niż jego budowa;) jeżeli uznamy, że do jego zrealizowania nie doszło (projektu), to nie będzie mowy o naruszeniu jakichkolwiek praw autorskich w stosunku do szkieletora. Jeżeli natomiast wniosek będzie taki, że projekt częściowo wykonano, to będzie można rozważyć, w jaki sposób i w jakiej części przyznać ochronę Panu Leśnodorskiemu. Natomiast kwestią poboczną jest także fakt, iż do żadnego naruszenia jeszcze w ogóle nie doszło, gdyż żadnych zmian w budynku nie wprowadzono;)
Prześlij komentarz