A przy nim takie drobne prawne rafy:
1. Opisana przez "Polska The Times". Na łamach rodzinnej strony, zarządzanej przez Krzysztofa Czumę, ujawniono nazwiska tych osób, których Czumowie posądzają o współpracę ze służbami komunistycznymi. Oprócz nazwisk daty urodzenia, miejsca zatrudnienia. I zdjęcia. A przy zdjęciach komentarze typu "interesujący się polityką i muskularnymi, męskimi ciałami" itd. Obecnie strona www.czuma.pl nie działa z powodu zbyt częstych odwiedzin :) A w tle problem ochrony dóbr osobistych, sponiewieranych przez kolejne wersje lustracji i samotnego rozliczania się z przeszłością. Jak widzicie, minister sprawiedliwości mnie ostatnio inspiruje :)
2. Druga sprawa dotyczy jeszcze barwniejszej postaci polskiej polityki, Paganiniego autoreklamy i złotego dziecka politycznego automarketingu (jak go określał K. Wojewódzki) - Kazimierza Marcinkiewicza. Były już premier i komisarz, po przejściach politycznych, na spokojnych, emigracyjnych wodach pewnego słonecznego dnia :D postanowił zmienić swoje życie, rozstać się z żoną, zamieszkać z nową partnerką. Wszystko fajnie, nic co ludzkie..., tyle że w romantyczną wyprawę postanowiły wyruszyć z byłym premierem tabloidy, na czele z moim ulubionym "Super Expresem". Zaroiło się więc od zdjęć pstrykanych przy każdej okazji, rzekomych wywiadów z rodziną (matką), dramatycznych oświadczeń żony itd., wszystko w tabloidowym stylu, który wszyscy kochamy. No i pytanie, jak działania gazet mają się do dóbr osobistych biednego byłego polityka. Jak tam z jego prawem do prywatności, wizerunku. Czy można potraktować inaczej dramatyczny apel zainteresowanego, jak tylko wycofanie zgody na działania mediów? Mamy wszak do czynienia z politykiem, któremu przysługuje węższy zakres ochrony, ale to jest były polityk, który chyba nieco świadomie wybrał odseparowanie. A jednocześnie co jakiś czas niczym polityczny bumerang wracał w postaci plotek. No i wreszcie jak traktować polityka, który sam uczynił swoją działalność publiczną i życie prywatne elementami marketingu politycznego. Stał się wszak celebrytą, u którego wydarzenia z życia osobistego sprzężone zostały z wyboistą drogą polskiej polityki. Więc jak to z tą jego zgodą, wycofał, mógł w ogóle wycofać, "Super Express" ma prawo wypisywać różne cuda na jego temat? Dotyczy to tak biednego Kazika, jak i wielu polskich gwiazdeczek, celebrytów, ba, u tych ich życie prywatne jest jedyną działalnością publiczną, jaką prowadzą. Tym bardziej, że często przepływem informacji sami kierują.
1 komentarz:
Nikt nie chce komentować Kazika? A Kazik wszak tego wart. Nie daje bowiem nam i sobie spokoju, sam z nową partnerką podsyca zainteresowabie mediów. To jednak (sława) działa jak narkotyk. Tu link
Prześlij komentarz