J. D. Salinger znany jest przede wszystkim z dwóch rzeczy. Po pierwsze, napisał kultowego (co dla mnie jest nieco niezrozumiałe) Buszującego w zbożu (ang. Catcher in the rye). Po drugie, od lat nie publikuje, pisze najwyżej do szuflady, a jedynymi publicznymi dokumentami noszącymi jego nazwisko są pozwy o naruszenie praw autorskich.
Tym razem pozwał anonima, który napisał sequel Buszującego... zatytułowany Coming through the rye. W pozwie zarzuca naruszenie praw autorskich do pierwotnej książki i...do głównego bohatera i narratora w jednej osobie, czyli Holdena Caulfielda, a przy okazji popełnienie czynu nieuczciwej konkurencji.
Jeżeli chodzi o pierwszy element, pozew zawiera wyliczankę elementów, które Salinger uważa za przejęte. Mamy tu między innymi: to, że bohater sequela pamięta o swojej przeszłości opisanej w Buszującym..., ma siostrę o tym samym imieniu, co w Buszującym..., nauczyciela o tym samym nazwisku, a ponadto: często kłamie (sic!), w narracji używa dygresji i zwraca się do czytelnika w pierwszej osobie.
Pozew zawiera też listę elementów fabuły Buszującego... powtarzających się w nowej książce, od wizyty w Nowym Jorku rozpoczętej użyciem budki telefonicznej, przez prawie-skorzystanie z usług prostytutki, aż po umieszczenie finałowych wydarzeń obok karuzeli.
Wreszcie, zacytowano zdania w znacznej części przejęte z oryginalnej książki.
Dużo ciekawszy zarzut naruszenia praw autorskich do postaci w zasadzie nie jest poparty żadnymi innymi argumentami. Wydaje mi się, że powód opiera swoje roszczenie na prawach do powieści. Odwołuje się do rejestracji utworu w Copyright Office, a dokumenty załączone do pozwu wielokrotnie używają zwrotu entire story - sam Holden nie jest nigdzie wymieniony.
W kwestii nieuczciwej konkurencji powód odwołuje się na przykład do możliwości wprowadzenia w błąd publiczności, która może uznać, że książkę autoryzował albo wręcz napisał sam Salinger.
Więcej:
- artykuł na out-law.com,
- pozew (ang., *.pdf).
Tym razem pozwał anonima, który napisał sequel Buszującego... zatytułowany Coming through the rye. W pozwie zarzuca naruszenie praw autorskich do pierwotnej książki i...do głównego bohatera i narratora w jednej osobie, czyli Holdena Caulfielda, a przy okazji popełnienie czynu nieuczciwej konkurencji.
Jeżeli chodzi o pierwszy element, pozew zawiera wyliczankę elementów, które Salinger uważa za przejęte. Mamy tu między innymi: to, że bohater sequela pamięta o swojej przeszłości opisanej w Buszującym..., ma siostrę o tym samym imieniu, co w Buszującym..., nauczyciela o tym samym nazwisku, a ponadto: często kłamie (sic!), w narracji używa dygresji i zwraca się do czytelnika w pierwszej osobie.
Pozew zawiera też listę elementów fabuły Buszującego... powtarzających się w nowej książce, od wizyty w Nowym Jorku rozpoczętej użyciem budki telefonicznej, przez prawie-skorzystanie z usług prostytutki, aż po umieszczenie finałowych wydarzeń obok karuzeli.
Wreszcie, zacytowano zdania w znacznej części przejęte z oryginalnej książki.
Dużo ciekawszy zarzut naruszenia praw autorskich do postaci w zasadzie nie jest poparty żadnymi innymi argumentami. Wydaje mi się, że powód opiera swoje roszczenie na prawach do powieści. Odwołuje się do rejestracji utworu w Copyright Office, a dokumenty załączone do pozwu wielokrotnie używają zwrotu entire story - sam Holden nie jest nigdzie wymieniony.
W kwestii nieuczciwej konkurencji powód odwołuje się na przykład do możliwości wprowadzenia w błąd publiczności, która może uznać, że książkę autoryzował albo wręcz napisał sam Salinger.
Więcej:
- artykuł na out-law.com,
- pozew (ang., *.pdf).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz