środa, 17 września 2008

ZAiKS i tabulatury

Po raz kolejny prawo autorskie wkracza na obszar, który dotąd w Polsce raczej nie był z nim kojarzony, a jednocześnie robi to w sposób, który dotknie niemałej grupy ludzi. Chyba każdy, kto grał (albo próbował grać) kiedyś na gitarze korzystał z tabulatur, których najpopularniejszym źródłem są oczywiście strony internetowe. Tabulaturę można porównać do zapisu nutowego - w każdym razie mamy tu do czynienia z formą rozpowszechniania utworu muzycznego lub słowno-muzycznego.

Za granicą problem już się pojawił - dwa lata temu akcję zorganizowały amerykańskie OZZ. Teraz do administratorów polskich serwisów z tabulaturami zaczął pukać ZAiKS, oczywiście z uprzejmą prośbą o uiszczanie stosownych opłat licencyjnych i załączoną umową (co chyba można uznać za ofertę) - jak podają media, miałyby mieć one wysokość 10% wpływów (przy czym druga strona zaklina się, że żadnych nie ma), przy czym nie mniej, niż 1000 zł miesięcznie. Nie podano do wiadomości publicznej podstaw obliczenia tej kwoty, a odpowiedzi na pytanie nie sposób wydobyć z tabel wynagrodzeń umieszczonych na stronie ZAiKS.

ZAiKS żąda też informacji o statystykach odwiedzin, zestawień przychodów, a także oznaczania tabulatur (twórca muzyki oraz tekstu, wydawca albumu) - można domniemywać, że chodzi tu o realizację uprawnień z art. 105 ust. 2 p.a.

Jak zwykle - tego typu żądania każą się zastanowić, ile pieniędzy trafia z rąk OZZ do samych twórców i kogo (a raczej - czyj interes), tak naprawdę, w tej chwili chronią przepisy o prawie autorskim.

1 komentarz:

Grzegorz Mania pisze...

Załamuję ręce. Zaczyna mnie przerażać, do jakich jeszcze absurdów może dojść ochrona prawnoautorska w dziedzinie muzyki...