Nowelizacje prawa autorskiego, które ostatnimi czasy sprowadzają się do zaostrzenia odpowiedzialności za naruszenia, mają ciekawą właściwość - przechodzą w parlamencie niemal jednogłośnie. Tymczasem parlamentarzystów cechuje zastanawiająca nieświadomość co do problemów ochrony prawnoautorskiej...
Uruchomiony wczoraj serwis Prawa i Sprawiedliwości, dedykowany rządowi w rocznicę jego powołania, zawierał filmy zmontowane z fragmentów nagrań telewizyjnych, radiowych, a także artykułów z serwisów internetowych (gazeta.pl, onet.pl, dziennik.pl). Były też zabawne (?) fotomontaże.
Dziś okazało się, że TVN i Radio Zet sprzeciwiają się rozpowszechnianiu fragmentów nadań na stronie, a fotograf Robert Sadowski sprzeciwia się umieszczeniu zdjęcia, będącego przeróbką fotografii jego autorstwa (w miejsce dwóch sympatycznych brodaczy wstawiono twarze Waldemara Pawlaka i Donalda Tuska).
Co do pierwszej kwestii PiS zasłania się prawem cytatu. Faktycznie, art. 25 p.a. stosuje się również do pokrewnych praw do nadań, na mocy art. 100 p.a. Czy są spełnione przesłanki - to osobna sprawa i trzeba by ją rozpatrywać w odniesieniu do każdego z filmów. Natomiast w przypadku przeróbki zdjęcia nie widzę możliwości obrony. Nie dość, że dokonano ingerencji w integralność utworu, w dość radykalny sposób zmieniając jego wymowę, to jeszcze efektem jest tu chyba stworzenie utworu zależnego (fakt, wątpliwej jakości, ale przecież nie jakość tu oceniamy, a twórczość...), na którego rozpowszechnianie nie uzyskano zgody pierwotnego twórcy.
Gdzieś w tle jest problem relacji PiS - agencja reklamowa, która przygotowała stronę i tego, kto tak naprawdę dokonał naruszenia.
P.S. A Olgierd Rudak pisze o odpowiedzialności karnej z art. 115 ust. 2 p.a. i...no cóż, ma rację...
1 komentarz:
Coś ostatnio, w ferworze walki politycznej, PiS-owi często przychodzi borykać się z prawem autorskim...
Prześlij komentarz